Poczytaj mi mamo...




Czy obecni trzydziestoletni pamiętają serię bajek „Poczytaj mi mamo”? Albo „Serię z wiewiórką”?
Natrafiłam na swoje w piwnicy i natychmiast zostałam z nich okradziona przez moją trzylatkę. Zużyte, czasem nieco podniszczone, z wyblakłymi rysunkami i na miękkim papierze – urzekły moje dziecko. A ich treść?

Teraz już nie trafiam w księgarniach na takie bajki. Kupiłam Hance mnóstwo książeczek – śliczne, kolorowe, na twardych, grubych kartach drukowane – by łatwiej jej było oglądać i by zbyt szybko ich nie zniszczyła… Ale ta treść… Czytam Młodej każdego wieczora, wiec siłą rzeczy dość dobrze „wchodzę” w te treści, które są w literaturze dziecięcej… Bajeczki, które mają po trzydzieści lat poruszają sprawy trudne – że ktoś czegoś się boi, ktoś z kimś kłóci, a ktoś inny komuś pomaga. Bajeczki współczesne, według mnie, są jakby bardziej infantylne. Widzę, że moje dziecko chętniej słucha tych „moich”, trudnych, bardziej rzeczywistych i realnych, a potem próbuje zasłyszane historie przekładać na zabawy ze swoim pluszowym owczarkiem. Od kilku tygodni Hanka zasiada obłożona bajkami na podłodze i sobie czyta – zna wszakże tylko pięć liter, ale potrafi po swojemu opowiedzieć niemal każdą ze swoich – moich książeczek. A potem przybiega ze słowami: „Poczytaj mi, mamo…” :)

O czym są te bajeczki? O dziewczynce, która chciała być chłopcem, o starszej samotnej pani, której dobrzy ludzie przyszli z pomocą, o kłócących się rodzicach, których ze sobą pogodzi kilkuletnia córeczka, o małym fiaciku, który chciał zostać taksówką, o dziewczynce, która chciała mieć przyjaciela, o psie – ratowniku górskim, który podczas śnieżycy nie opuszcza małej Henrietki… Takie opowieści uczą nasze dzieci, że przyjaźń jest bardzo ważna, a niezgoda zdarza się nawet między najbliższymi. Że trzeba być wrażliwym i dobrym człowiekiem. Utopia? Skądże! Prawdziwe życie, uczucia, marzenia.

Widziałam w księgarni dwie księgi opowieści z serii: „Poczytaj mi, mamo” – ładnie zebrane i wydane – kto jeszcze nie ma – niech poogląda i zainwestuje dobrze swoje pieniądze – bo są naprawdę ponadczasowe i warto je mieć.


Czytajmy dzieciom, czytać można zawsze i wszędzie – nie mam wątpliwości, że zaprocentuje to w przyszłości.

A może wśród Czytelniczek kobietnika są mamy, które mogą mnie i innym czytającym mamom polecić literaturę dla maluchów? Ja bardzo chętnie skorzystam z rad. A w następnej odsłonie przedstawię jeszcze dwie swoje propozycje - już niebawem dwa tomiki bajek nie tylko dla trzylatków. :) 

Martussa
na zdj. córka Martussy Hanusia zachęca do czytania :) (autor zdj. Martussa)


Komentarze

  1. Czytanie dzieciom jest bezcenne :)Nasi mają tyyyle bajek, że się półki uginają.
    Ja Martuś polecę coś niebawem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam ulubiona książkę o jelonku, którą mi mama czytała w dzieciństwie i nie był to Rogaś z Doliny Roztoki;) Przeszukałam już cały net w jej poszukiwaniu i...nie ma, przepadła, buu... Może ktoś mi pomoże? Nie pamiętam nic, oprócz tego, że jelonek miał przyjaciół w lesie, książka była wielkości A4 a na okładce CHYBA był jelonek właśnie...Pomocy:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja bardzo prosze o tytuł tej książeczki o fiaciku, co chciał być taksówką! Pamiętam ją z dzieciństwa, chciałbym synowi poczytać (a wczesniej kupic), ale nie wiem co... :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja bardzo prosze o tytuł tej książeczki o fiaciku, co chciał być taksówką! Pamiętam ją z dzieciństwa, chciałbym synowi poczytać (a wczesniej kupic), ale nie wiem co... :(

    OdpowiedzUsuń
  5. "Chcę być taksówką" :)przepraszam, że tak późno :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Inna Bajka dziękuje :)