"Szarlotka pachnąca marzeniami" - propozycja na zimę: pyszne przepisy i gorące przygody:)



Wprawdzie akcja powieści dzieje się latem, ale świetnie sprawdzi się także i jako lektura "na teraz";) Powodów jest wiele - choćby na zasadzie kontrastu miło jest poczytać o upale, gorących dniach, plażowaniu (choć krótkim nader, bo bohaterka ma uczulenie na słońce). Oczywiście zima ma swoje uroki, choć w obecna, właśnie się rozpoczynająca, niezbyt jeszcze atrakcyjnie wygląda - śnieg stopniał, spod śniegu wygląda - niestety, wiadomo co... O białych świętach możemy tylko pomarzyć... A "Szarlotka pachnnąca marzeniami" oferuje sporo powabów!:) 

To jedna z tych książek, w których obok fabuły znajdziemy przepisy na nietrudne do wykonania, a bardzo atrakcyjne potrawy o często dość egzotycznych nazwach. Niezależnie od tego, czy zamarzymy o wykonaniu pysznej zupy o nazwie "słoneczny krem z cukinii" czy smakowitego drugiego dania "z niczego" (tu sprawdzi się danie z rozdziału "Słynny w całym mieście makaron we francuskim cieście"), czy też mamy apetyt na deser - w książce tej znajdziemy kilka intrygujących inspiracji, które wprost odrywają nas od lektury i kierują nasze kroki w stronę kuchni!

Na dodatek przepisy opatrzone są ciekawostkami dotyczącymi produktów składających się na niego. Dowiemy się między innymi, skąd wzięła się nazwa deseru melba, poznamy sekrety udanego sufletu oraz historię szarlotki. 
Ale świetne receptury dań nie zamykają listy zalet tej pozycji. Bo przecież towarzyszą one przygodom sympatycznej Karoliny-Tuśki-Szarlotki, której słaby wzrok w pewnym sensie rekompensuje znakomity węch. Zmysł powonienia ma tak rozwinięty, że bez trudu potrafi określić składniki danej potrawy, ba, nawet pewne chwile, zdarzenia czy miejsca kojarzą się jej z konkretnymi zapachami (na przykład "ostra awantura" pachnie czosnkiem, a miłe chwile - poziomkami).

Dziewczyna wraz z rodzicami przenosi się z jednego pensjonatu do drugiego - w zależności od tego, gdzie znajdą zatrudnienie jej mama i tata. Wprawdzie wakacje zazwyczaj spędzała u dziadka i babci we Wrocławiu, ale tym razem - z powodu choroby babci - jedzie wraz z rodzicami do pensjonatu "Błękitny Struś". Tu właśnie spotka kilka szczególnych osób, wśród nich kucharza-pasjonata Bazylego, sympatycznego chłopaka Patryka-Patyka, który dostarcza warzywa uprawiane przez jego tatę, tajemniczego Chińczyka (być może ducha!). Pojawi się też kot, co do którego również pojawiają się podejrzenia co do tego kim jest! Brzmi to nieco zagmatwanie, bo też i trudno streścić tę historię nie psując przyjemności z czytania i niczego nie ujmując wyobraźni autorki. Zabawne są niesamowicie te przygody, pełne nieporozumień, sekretów, poszukiwań skarbu, zwierząt o nietypowych umiejętnościach, pierwszych miłosnych zauroczeń... Kucharz Bazyli chce wystartować w teleturnieju i rywalizować ze "starą zołzą Płocharską", a przedmiotem zmagań ma być genialne danie. Ale co ugotować?!? W tych rozważaniach dzielnie sekunduje mu Karolina-Tuśka-Szarlotka, choć ma też czas na poznawanie historii pensjonatu czy intrygujących osobników mieszkających nieopodal. No i zyskuje przyjaciela (a nawet więcej...) w osobie miłego dostawcy warzyw...

Zakończenie książki przenosi nas parę lat w przyszłość i rozwiązuje kilka wątków, wyjaśnia pewne tajemnice - bawi, ale i powoduje żal - że to już koniec... To naprawdę wciągająca i sympatyczna lektura!
Mniej spodobały mi się ilustracje, choć to oczywiście jedynie moje skromne zdanie.

Polecam
Katarzyna




"Szarlotka pachnąca marzeniami"
Autor: Iwona Czarkowska
Ilustrator: Katarzyna Sadowska
Wydawnictwo: Bis
Oprawa: miękka
Liczba stron: 208
Format: 13,5 x 20,5 cm
ISBN 978-83-7551-327-1



Komentarze