"Mój tato szczęściarz" - wielka, prawdziwa, ważna historia...





Bardzo osobista lektura - od razu rozumiemy, że Asiunia spacerująca z tatą i młodszym bratem Tomkiem po Starym Mieście to właśnie sama autorka, która wspomina te piękne i ważne chwile z przeszłości. Ale no właśnie - nie tyle "wspomina" z perspektywy kilkudziesięciu lat, lecz oferuje młodym czytelnikom, może i tylko słuchaczom swoistą podróż w czasie. Opowieść prowadzona jest w oryginalny sposób - jakby to właśnie kilkuletnia dziewczynka ją nam przedstawiała - dramat wojny, zniszczenia, które poczyniła, odbudowa miasta - to wszystko opowiadane jest z perspektywy dziecka, z zaakcentowaniem spraw, które dla najmłodszych są ważne, zrozumiałe, dostrzegalne. 

To jednocześnie historia, która nas porusza, staje się bliska czytelnikowi, bo ów tytułowy tato to przecież osoba ważna w życiu każdego dziecka. Czytając o jego dramatycznych wojennych przeżyciach, w których to na przemian miał szczęście i nieco pecha, choć ogólnie rzecz ujmując te pomyślne zdarzenia przeważały, czujemy tak jak Asiunia silne emocje, współczujemy, smucimy się i radujemy, gdy koleje losu jej taty do takich uczuć nas skłaniają. 

A choć wiemy, że powstańcze losy "taty szczęściarza" miały pozytywny finał, to nie mniej te zdarzenia do nas przemawiają - bo przecież nie każdemu udało się wyjść z przeróżnych opresji, nie wszystkich takie pomyślne zwroty spotykały. O tym też wspomina narratorka, co daje czytającym tę książkę osobom rozwinąć temat, przedstawić go szerzej - w sposób odpowiedni dla małych odbiorców. 

Rodzinne doświadczenia i historie opowiadane po wielokroć stają się okazją do uczczenia pamięci tych, którzy w powstaniu zginęli. Książka opiera się na pewnej tradycji - oddaniu hołdu poległym poprzez spacer przez Stare Miasto, wspominanie wojennych losów taty (Stanisława Papuzińskiego) pozwala dzieciom zapamiętać te zdarzenia, zachować je na długo w sercach, umysłach. To taka żywa lekcja historii, a jednocześnie w pewnym sensie przykład i dla nas, czytelników - zachęta, by od dziadków, rodziców, naocznych świadków czy uczestników pewnych zdarzeń wydobyć ich wspomnienia, spytać o to, co nas intryguje, zachować te opowieści w pamięci...

Stanisław Papuziński nie był "prawdziwym żołnierzem, co strzela z karabinu", był "żołnierzem pokojowym" - pomagał cywilom, przede wszystkim dzieciom - bo przecież nie tylko ci "prawdziwi" mają swe zasługi w czasie wojny, walk. Pisarka przedstawia inne przykłady takiej cywilnej działalności - pisze o budowaniu barykad, o harcerskiej poczcie, dzięki której warszawiacy mogli uzyskać wiadomości o swych bliskich, o teatrzyku "Kukiełki pod Barykadą" dodającym otuchy w tych ciężkich chwilach czy wreszcie o "Kubusiu" - niezwykłym wozie bojowym zbudowanym z drzwi kas pancernych. 

Znakomitym dopełnieniem tej historii są zdjęcia, fotografie autentycznych listów i dokumentów, a także ilustracje autorstwa Macieja Szymanowicza pozwalające najmłodszym lepiej zrozumieć te niełatwe sprawy, które zostały opisane w "Moim tacie szczęściarzu".

Polecam
Katarzyna







"Mój tato szczęściarz"
Autor: Joanna Papuzińska
Ilustrator: Maciej Szymanowicz
Wydawnictwo: Literatura
Oprawa: twarda
Liczba stron: 48
Format: 21x21 cm
ISBN: 978-83-7672-245-0



Komentarze

  1. Tato Szczęściarz - niejednokrotnie lepiej patrzeć na takie sytuacje z pozytywnej perspektywy. Wówczas nawet w nieszczęściu nie wszystko jest smutne.

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda, choć to też niełatwe...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Inna Bajka dziękuje :)