Piąty tom o szczęśliwych chwilach w życiu Duni! Ach, nareszcie - zresztą - to taki constans, że oczekiwanie na nową Dunię bardzo się dłuży;) Ale w tym roku wiele pociech miało wymarzony Dzień Dziecka - także nasze łobuzerki, które właśnie wtedy poznawały te wyczekaną, wytęsknioną lekturę. Wprawdzie były obawy - Młodsza zatroskała się: "Ale to długa książka?", powiedziałam, że dość długa (najdłuższa z dotychczasowych!) i uspokoiłam, że jeśli zaśnie w trakcie wieczornego czytania, to następnego dnia jej przeczytam raz jeszcze. I rzecz jasna czytałyśmy raz jeszcze - choć wcale nie dlatego, że Młodsza zasnęła...;) Bardzo przytomnie i wielkim skupieniu słuchała opowieści o wyprawie do skansenu, o przeróżnych perypetiach, o zdarzeniach radosnych i tych zdecydowanie mniej pomyślnych, które przecież jednak mogą finalnie mieć bardziej pozytywny wydźwięk. Na wszelki wypadek Młodsza postanowiła słuchać siedząc w łóżku (poduszki są znane ze swojego usypiającego działania;)).
Zatem z wypiekami na twarzy i bardzo emocjonując się kolejnymi zdarzeniami czytałyśmy (znowu! wreszcie!) o Duni, o jej szczęśliwym życiu. Ale pewnie pamiętacie, że zanim te radosne chwile nastąpią, bywa smutno... Choć wydawać się to może dziwne, ale klasowy wyjazd do skansenu nie jest tylko pasmem radości. Na ogół takie wspólne eskapady kojarzą się najmłodszym bardzo miło, mnóstwo wrażeń, inne środowisko, okazja do poznania czegoś naocznie, do zabawy. Jednak bywa i tak, że ci, którzy w czasie zwykłych, szkolnych dni są nieco na uboczu, którym ktoś dokucza i w takim wyjątkowym dniu nie czują się zbyt radośnie... A w klasie Duni są przecież Wiki i Mika...
Na szczęście takie eskapady są okazją do zaskakujących spotkań: nam też zdarzyło się podczas letniej wyprawy "gdzieś dalej" spotkać znajomą krajankę;), dlatego cieszymy się, że po niemiłym incydencie z dziewczynkami z klasy Dunia spotyka... Fridę!!! To zrozumiałe, że nie mogą już ze swoimi klasami zwiedzać kolejnych obiektów i słuchać wyjaśnień przewodniczki - odłączają się i spędzają czas wspólnie. Ale dochodzi do małego nieporozumienia, dziewczynek szukają ich nauczycielki i pracownicy skansenu, radosne spotkanie zostaje brutalnie przerwane, a do tego Dunię w domu czeka niespodzianka - wizyta krewnych, wspólny obiad z nową przyjaciółką taty...
Mnóstwo rzeczy dzieje się tego dnia, wiele emocji odczuwamy poznając kolejne zdarzenia - choć tatę Duni denerwuje to, że córka wciąż tylko o Fridzie mówi, ale to przecież to na tym polu dziewczynka może coś zdziałać - pocieszyć ulubioną koleżankę, wymyślić coś, co sprawi, że będą mogły się znów zobaczyć, co wywoła uśmiech na twarzy przyjaciółki (która nota bene również niezbyt dobrze się czuje w nowej klasie...) I to nawet zadziałać bardzo altruistycznie, co przecież nie jest takie łatwe - piękny przykład i inspirujący dla młodych odbiorców!
Przeczytałyśmy "Do zobaczenia następnym razem" w tej wyjątkowy, pierwszy wieczór czerwca, a potem i następnego dnia, i kolejnego... Oczywiście padł też pomysł przypomnienia wcześniejszych opowieści o Duni - co czynimy rzecz jasna. Starsza mogłaby już sama czytać, ale Młodsza, która zna tylko dwie literki (drabinkę i płotek, niewiele...), byłaby pokrzywdzona, no i matka nie mogłaby się wspólnie cieszyć lekturą - dlatego bardzo sprawiedliwie uznałyśmy, że głośne czytanie zwieńczone tym najnowszym tytułem to bardzo dobry pomysł na pierwsze dni czerwca:)
Polecamy
Katarzyna i dziewczynki
"Do zobaczenia następnym razem"
Autor: Rose Lagercrantz
Ilustrator: Eva Eriksson
Wydawnictwo: Zakamarki
Oprawa: twarda
Liczba stron: 148
Format: 15 x 21,5 cm
ISBN: 978-83-7776-124-3
Komentarze
Prześlij komentarz
Inna Bajka dziękuje :)