"Co się stało? Małe wypadki" - dobre nastawienie zawsze jest w cenie!





Nie tak łatwo jest wpaść na dobry pomysł - naprawdę żadna do tej pory książka nie zachwyciła Starszej tak jak "Co się stało? Małe wypadki"! A to osiągnięcie niemałe, gdyż córka lubi słuchać, ale czytanie jednak ją na tyle męczy, że woli pozbawić się przyjemności poznawania nowej historii, niż zdecydować się na wysiłek lektury...

Ale ta książka to coś zupełnie innego, wspaniałego, zaskakującego, jest nasycona humorem i bardzo bliska młodym odbiorcom. Bo chyba nie ma dziecka, któremu by się coś nie "przytrafiło" - pośpiech lub brak umiejętności bywają przyczyną różnych wypadków, ale jeszcze więcej rozmaitych kontuzji to wynik bogatej wyobraźni, niesamowitych pomysłów, pragnienia natychmiastowej realizacji planów bez konsultowania się z rodzicami;) - zdarzają się one każdemu maluchowi, niektórym nawet jakby częściej;)

Karolina Lijklema oczarowała nas opowieściami o Nince, która potrafi z taką otwartością patrzeć na świat, tak niebanalnie interpretować, to co się zdarza, wymyślać wspaniałe zabawy. Także w tej książce spotkamy dzieci, które zaskoczą nas spojrzeniem na codzienne zdarzenia. 

Wyobraźcie sobie, że podobnie jak chłopczyk na okładce, jak dzieci widoczne na ilustracjach poniżej, wszyscy bohaterowie "Co się stało? Małe wypadki" mają opatrunki, bandaże, skaleczenia i urazy - ale uspokajamy - wcale nie będziecie im współczuć, nie jest to ani trochę smutna pozycja! Na pewno wynika to z ich odpowiedzi na tytułowe pytanie - "Co się stało?" - bo tu nikt nie użala się, nie rozpacza, nie przejmuje się obrażeniami. Wszak czas jest najlepszym lekarzem i nie ma potrzeby rozwodzić się nad tym, co się stało - o wiele milej, przyjemniej jest myśleć o powodach tej sytuacji i to rozumianych dość niecodziennie. Zamiast powiedzieć, że przytrafił się upadek na rolkach, dziecko z entuzjazmem wyjaśnia, że brat uczy tej właśnie trudnej sztuki. Miast zrzucać winę na kota, dziewczynka tłumaczy, że bardzo lubi przytulać swego pupila - dlatego na buzi ma tyle plasterków.

Ciekawe, niecodzienne odpowiedzi budzą radość - że można tak pozytywnie odbierać rzeczywistość, z takim optymizmem patrzeć na to, co nas spotyka, jako naturalną kolej losu: takie "małe wypadki" są wpisane w dorastanie i dobrze jest nie robić z nich problemu. 

Książka została mi przeczytana trzykrotnie, raz po razie;), potem poznała jej treść Młodsza - dzięki Starszej, a na temu ostatniemu czytaniu towarzyszyło wyjaśnianie, wspominanie, rozmowy o naszych własnych "małych wypadkach". Lektura stała się takim katalizatorem za sprawą którego przypomniałyśmy, jak to Starsza prawie wybiła sobie oko, bo wymyśliła rozrywkę - huśtanie się na łóżku swoim i siostry, jak Młodsza wciąż miała ślady po spotkaniach z naszym kotem (ba, w ubiegłym tygodniu nowe się pojawiły...), a matka do tej pory ma na brodzie krzyżyk po bliskim spotkaniu z kamieniem, gdy to zleciała z huśtawki...;) 

Autorzy uczą nas pozytywnego patrzenia na codzienne doświadczenia, a do tego - obiecują dwie kolejne pozycje - "Wielkie plamy" i "Straszny bałagan"! Już cieszymy się na te lektury!:)

Polecamy
Katarzyna i dziewczynki 







"Co się stało? Małe wypadki"
Tekst i ilustracje: Karolina i Hans Lijklema
Wydawnictwo: Widnokrąg
Oprawa: twarda
Liczba stron: 32
Wymiary: 19x 19 cm
ISBN 978-839-449-71-87

http://www.wydawnictwo-widnokrag.pl/wp-content/uploads/2017/05/widnokrag-logo-regular.jpg

Komentarze