"Jak mama została Indianką" - czyli o tym, co jest ważniejsze od kotletów;)


Bardzo ważne słowa w tej lekturze zawarte to pytanie, które mama zadaje synowi: "Widziałeś kiedyś coś równie pięknego?". Ulf odpowiada: "Codziennie widzę". A chodzi o promienie słońca odbijające się w wodzie jeziora. Zwykły niby widok, ale dla mamy, która w tej opowieści jest "bardzo-zapracowaną-i-wciąż-zajętą-w-kuchni" mamą to coś niecodziennego, niezwykłego właśnie. Zatem ta książka to nie tylko lektura dla najmłodszych, ale również dla mam, dla dorosłych - by odnaleźli taką beztroskę, radość, zdolność do zapomnienia na chwilę o terminach, obowiązkach, ważnych sprawach i niecierpiących zwłoki zadaniach. Wszystko to może chwilę poczekać - mimo wszystko;)

Ulf nudzi się. A dorośli nie mają zbyt wiele do zaproponowania w tej kwestii, na szczęście w polu widzenia pojawia się nader inspirujący obiekt - piórko mewy! Zatem Ulf zostaje Indianinem. Tropi kury, ćwiczy skakanie, a w końcu - jako nader szlachetny Indianin - ratuję swoją mamę. Uwalnia ją poprzez swoiste porwanie;) Zatem mama porzuca przygnębiające smażenie kotletów na rzecz wyprawy z synem. A wyprawa ta, choć na pozór zwykła, jest cudowna! Mama zdejmuje fartuch, rozpuszcza włosy, choć nadal - jak to mama;) - nie zapomina o wzięciu prowiantu. To przemiłe popołudnie: płyną łódką, kąpią się, łowią ryby... A mama mówi: "Dziękuję, że uratowałeś mi życie".

Jest zatem książka inspiracją dla najmłodszych, by odciągnęli czasem rodziców od ich ważnych, dorosłych spraw. A dla tych "starszaków" jest przypomnieniem, że w tej beztroskiej zabawie z najmłodszymi można właśnie odmłodnieć, odnaleźć siebie, odpocząć od tych czasem niezbyt porywających codziennych zajęć i złapać oddech na kolejne dni ich wypełniania...
Polecam
Katarzyna





"Jak mama została Indianką"
Autor: Ulf Stark
Ilustrator: Mati Lepp
Wydawnictwo: Zakamarki
Oprawa: twarda
Format: 20x26,5 cm
Liczba stron: 28
ISBN: 978-83-60963-44-9

Komentarze

  1. Świetny pomysł;) My czasem urywamy się nad rzekę, karmić kaczki, kontemplować;) Kotlety mi też obrzydły... ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Inna Bajka dziękuje :)