"Gwiżdżemy na króla ogóra" - i wizyta nieproszonego gościa może przynieść korzyści!



Zabawny rysunek na okładce, mnóstwo "obrazowych" ilustracji wyjaśniających przeróżne zawiłości czy scenki z tekstu książki, intrygujący tytuł - lektura "Gwiżdżemy na króla ogóra" może na pierwszy rzut oka wydawać się lekką, zabawną pozycją dla młodego czytelnika. I poniekąd tak jest - wymyślona przez autorkę postać króla o fizjonomii ogórka, który przedstawia się: "Kumi-Ori Drugis, roda Spod Schoda", ma pomalowane paznokcie, w dotyku przypomina surowe drożdżowe ciasto i żywi się kiełkującymi ziemniakami wywołuje na twarzach czytających uśmiech. Zabawny jest też jego sposób mówienia: przekręca wyrazy, wyjątkowo swobodnie traktuje zasady gramatyki. Pojawia się w kuchni Hogelmannów, bo - jak wyjaśnia - został wygnany ze swego królestwa przez niewdzięcznych poddanych. A przyszedł z drugiej, niższej piwnicy pod domem Hogelmannów, ma jednak nadzieję szybko tam wrócić. Na razie śpi w wiklinowym wózku dla lalek w pokoju głowy rodziny - ojca, przed którym roztacza wizję niewiarygodnych korzyści, jakimi odwdzięczy się za pomoc w odzyskaniu władzy.

Ta niewiarygodna, absurdalna historyjka jest pretekstem do pokazania pewnych trudnych kwestii z życia kilkunastoletniego narratora - Wolfganga. Tę przygodę opisuje zgodnie z zaleceniami pana od niemieckiego w kwestii formułowania opowiadań i jest to rzeczywiście porywająca historia. Widać, że lekcje języka ojczystego nie sprawiają mu problemów, co innego matematyki i geografia, których uczy jego sąsiad - Haslinger. Z tych przedmiotów ma mnóstwo ocen negatywnych, być może będzie musiał powtarzać klasę, boi się reakcji ojca tak bardzo, że nawet nie ma odwagi pokazać mu klasówki z kiepską oceną. Ojciec jest porywczy, nie akceptuje sytuacji, gdy dzieci mają własne zdanie, gdy nie chcą się podporządkować bez szemrania. Zatem przyjaźń ojca i króla Kumi-Orisa można w pewien sposób wyjaśnić powiedzeniem - "Trafił swój na swego". Poddani króla, których Wolfgang i jego starsza siostra Martyna odwiedzają, przedstawiają im smutną prawdę o charakterze wygnanego władcy: jest tyranem, myśli wyłącznie o sobie, jego despotyczne decyzje unieszczęśliwiały wszystkich. Ale w przypadku ojca trudno znaleźć sposób, by zmienić jego postępowanie, sprawić, by ta rodzina nie tylko sprawiała pozory szczęśliwej, lecz i taka była.
Jednak mogę uspokoić - sytuacja nie jest beznadziejna, a przeróżne działania sprawią, że wszelkie sprawy - zarówno rodziny Hogelmannów, jak i mieszkańców drugiej piwnicy, powoli wyprostują się i ułożą.

Przyznam, że sądziłam, iż jest to lekka, zabawna lektura, a tu rozczarowałam się pozytywnie - bo nie tylko mamy do czynienia z zabawnymi, śmiesznymi przygodami, jest też ważne przesłanie, jest wiele istotnych kwestii do przemyślenia. I co zadziwiające - mimo upływu lat (bo po raz pierwszy wydano tę pozycję ponad czterdzieści lat temu!) to nadal świeża i ciekawa lektura.

Polecam
Katarzyna





"Gwiżdżemy na króla ogóra"
Autor: Christine Nöstlinger
Ilustrator: Agnieszka Semaniszyn-Konat
Wydawnictwo: Skrzat
Oprawa: miękka klejona
Liczba stron: 168
Format: 13,8x19,5 cm
ISBN: 978-83-7437-867-3


Komentarze