"Gdzie się podział Kusy Janek?" - zaproszenie do wspólnej zabawy



W przedszkolu Starszej bawią się w "ulijankę";) Taką informację przekazała córka, zatem to jasne w jaki sposób "Ole ole Janko" zmieniło się w to magiczne słowo, wszak to kilkulatki. A zabawa bardzo się podoba, zatem żałujemy, że pani nie znają innych tego typu piosenek i zabaw. Ja też zbyt wielu nie pamiętam ze swego dzieciństwa. Na pewno bawiliśmy się i śpiewaliśmy "Jawor", znana jest także piosenka o czarnym baranie - wersje się nieco różnią, ale wszystkie są miłe dla ucha i z radością przyjmowane przez najmłodszych. 

Mnie polski folklor niezmiennie zachwyca, ludowe piosenki oczarowują, tradycje ciekawią. Takie "skrzywienie" zaszczepiam dziewczynom - bo piękne są te opowieści, melodie, intrygująca jest obrzędowość, a zdobienia, stroje cieszą oczy. Żałujemy zatem bardzo, że "nasz" lokalny zespół niezbyt często koncertuje, zdecydowanie zbyt rzadko można go usłyszeć (tu próbka dokonań). Dobrze mieć zatem taką płytę jak "Gdzie się podział Kusy Janek?", a powodów jest bez liku.

Sprawa pierwsza: wrzesień nastraja nostalgicznie. Różne są tego powody, ale jedno lekarstwo. Zatem od paru dni wsłuchujemy się w dźwięki wygenerowane przez Kaję i Janusza Prusinowskich, Piotra Piszczatowskiego, Michała Żaka, Szczepana Pospieszalskiego i Przemka Ficka. Jest i grupa najmłodszych wykonawców: Staś, Mikołaj i Gabryś Prusinowscy, Julita Grabek, Ala Krajewska oraz dzieci z grupy "Bratki" w ZPO nr 2 w Mławie. A "nieletni" nie tylko wykonują te utwory - śpiewają i wyliczają, ale też - jak podają autorzy - na nich to "testowano" nagrania, zatem jest to naprawdę sprawdzona i doskonale sprawdzająca się pozycja do słuchania dla najmłodszych.

Kaja Prusinowska to osoba niezwykle wszechstronna, z wykształcenia pedagog, pasjonatka kultury ludowej, czego ślady dostrzec można w tworzonych przez nią ilustracjach (zajrzyjcie na jej blog). W komentarzu, którym została opatrzona płyta, artystka pisze, iż inspiracja do powstania tych nagrań były wspomnienia z dzieciństwa, kiedy to zabawy na podwórku były największą radością, były niezwykle różnorodne, często były to właśnie przeróżne "śpiewanki", wyliczanki. Ten świat, choć przecież nie tak odległy w czasie, zginął, nie ma takich więzi, tradycje zanikły, piosenki wypadły z pamięci. Dlatego tytułowy "Kusy Janek" - chłopiec, który wszystko robi odwrotnie, ma być inspiracją do ożywienia tamtych zwyczajów. Autorka wierzy, że ten "zagubiony  świat spontanicznych dziecięcych zabaw jest blisko", a gdy włączymy płytę, zaobserwujemy, że usiedzieć trudno: zaczynają się pląsy, skoki, dzieci szybko podchwytują słowa, śpiewają razem z wykonawcami. 

Piękna jest też strona wizualna płyty - charakterystyczną kreskę Marianny Oklejak od razu poznajemy, a potem już z zachwytem przypatrujemy się ludziom i zwierzętom, wiejskiemu krajobrazowi z jego bogactwem barw. 

Artyści sięgnęli po teksty z różnych źródeł, a zaczerpnęli je z zapisów Oskara Kolberga, Łukasza Gołębiewskiego (pierwsza połowa XIX w.), Edmunda Piaseckiego (lata 20. XX w.), z nagrań archiwalnych z lat 40., a także z książek Jadwigi Gorzechowskiej i Marii Kaczurbiny, zbiorów wyliczanek Doroty Simonides i Krystyny Pisarkowej. Niektóre melodie czy teksty od razu rozpoznamy, inne będą na pewno novum, bo płyta jest niezwykle bogata - trzydzieści jeden utworów, godzina muzyki, która przenosi nas w czasie i przestrzeni, oczarowuje, bawi, wzrusza, zachwyca...

Piękna jest ta płyta, warta bliższego poznania. Możemy przywołać argument pielęgnowania tradycji poprzez poznawanie tych tekstów, melodii, ale jest przecież sprawa jeszcze ważniejsza - to okazja do doskonałej zabawy, radosnej, beztroskiej, do odświeżenia dawnych zabaw czy też wymyślenia nowych, swoich własnych. 

Polecam
Katarzyna



Komentarze