"Łąka i jej zwykli-niezwykli mali mieszkańcy" - bohaterowie niewielcy, ale nader intrygujący:)



Być może powiecie: co to za lato?! Czemu jest tak upiornie zimno - tzn. w okolicach dwudziestu stopni?!;) Dlaczego można by zmienić znane wszystkim porzekadło dotyczące marca na "W lipcu jak w garncu", bo jak w kalejdoskopie zmienia się pogoda - deszcz, słońce, grad, niemal upał, burza, rozpogodzenie, ochłodzenie... Ale z drugiej strony - jak wyśpiewuje ciągle Starsza: "Lato, lato, lato czeka" - a z nim - wiadomo: rzeka i las! Na ogół latem las jest miejscem niedostępnym - zagrożenie pożarowe to norma, zakazy powstrzymują od zapuszczania się w leśne zagajniki, jest sucho i niebezpiecznie. Lecz nie teraz! Wszak od czasu do czasu pada - albo nawet częściej... - ale gdy już się przejaśni, woda nadal zimna, zatem właśnie las nas zaprasza i oferuje mnóstwo miłych wrażeń!

A czemu piszę o lesie w kontekście książki noszącej tytuł "Łąka"? Bo to w sumie bardzo bliskie sobie miejsca, no i właśnie podczas naszej ostatniej wizyty w lesie mnóstwo bohaterów tak sympatycznie sportretowanych przez Justynę Styszyńską napotkaliśmy! Motyle obsiadły kwiaty, żuki przemykały tu i ówdzie, biedronki ochoczo odlatywały, ale też pozwoliły się nieco popodziwiać, ślimak odmówił zjedzenia poziomki i tylko ćmy - jako że nie da się ukryć, iż to słoneczny dzień był, nie miały ochoty się nam zaprezentować. No i rzecz jasna ważki widujemy raczej podczas naszych wyjazdów nad wodę - bo na szczęście w czerwcu pogoda dopisywała i takie atrakcje nam się przydarzyły;) - te olbrzymie, niebieskie, zachwycają witrażowymi skrzydełkami w pięknej barwie, te małe, ciemniejsze - niewiele im również ustępują. 

To niewątpliwa zaleta tej pozycji - możemy poobserwować jej bohaterów bez wielkich wysiłków, wystarczy wyprawić się w dogodne miejsce i już prezentują się nam oni całkiem liczną drużyną;), a gdy jeden czy drugi nieco przestraszony czy zajęty swymi sprawami umknie, to zaraz pojawia się nowy okaz do podziwiania. Niektórzy wprawdzie niezbyt lubią to całe robactwo;), ale nie warto tak lekceważy tych braci najmniejszych;) - jak wyjaśnia autorka: "działalność wszystkich owadów jest niezbędna do zachowania równowagi ekologicznej na Ziemi". A dodatkowo, gdy poświęcimy chwilę na obserwację, gdy pochyblimy się nad tymi niewielkim stworzeniami, to dostrzeżemy niezawodnie piękno ich maleńkich organizmów, urok ich mozolnych działań. A przeczytawszy krótkie portrety napisane przez autorkę, dodatkowo docenimy wagę istnienia tych maleńkich stworzeń. 

Sympatycznie przekazana wiedza to rzecz jasna nie jedyna zaleta tej publikacji - ci, którzy znają poprzednie tytuły autorstwa Justyny Styszyńskiej, wiedzą, czego się mogą spodziewać - i z radością na to czekają! Każda książka to mnóstwo stron do uzupełnienia naklejkami, owe naklejki - dodajmy: wielokrotnego użytku! - oraz ciekawe, niebanalne propozycje zabawy w kreatora nowych istot;) Możemy oczywiście precyzyjnie odtworzyć wizerunki zwierząt, ale intrygującym pomysłem jest stworzenie ważko-biedronki czy skrzyżowanie żuka z konikiem polnym. Na barwnym planszach ukazujących piękną łąkę lub brzeg zbiornika wodnego (ważki potrzebują tej lokalizacji:)) i to w różnych porach dnia (by skomponować piękną nocną scenkę z ćmami) możemy odtworzyć sceny widziane podczas naszego pobytu na łonie natury albo stworzyć niebanalną wariację na ten temat.

Jak bardzo najmłodsi lubią te pozycje? Nie da się tego wyrazić! Na pewno to zasługa pięknych ilustracji, ciekawie przekazanej wiedzy (czy wiedzieliście, że ćmy mogą latać z prędkością samochodu poruszającego się w mieście? A że trzmiel - a właściwie tylko pani trzmielowa - żądli jedynie wówczas, gdy zostanie przygnieciona?), no i tej aktywności, do jakiej zaprasza młodych odbiorców autorka. Kolejny świetny tytuł w tej serii - może będą i następne? 

Polecamy
Katarzyna i dziewczynki








"Łąka i jej zwykli-niezwykli mali mieszkańcy"
Autor i ilustrator: Justyna Styszyńska
Wydawnictwo: Widnokrąg
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 44
Format: 16,5 x 19 cm
ISBN: 978-83-942952-6-4




Komentarze