Ponad dwa i
pół roku temu Egmont wydał książkę „ART. Ale auta! Odjazdowe historie samochodowe” Michała Leśniewskiego. Tym razem autor
podjął się przybliżenia młodym czytelnikom historii lotnictwa –
z naciskiem na samoloty. Zmienił się ilustrator - miejsce Macieja
Szymanowicza zajął jego imiennik: Blaźniak.
Książka „Ale samoloty! Odlotowe historie lotnicze”
pozwoli młodemu czytelnikowi zapoznać się z historią lotnictwa,
jak i jego współczesnym postrzeganiem. Nie zabrakło swoistego
słowniczka terminów lotniczych, opisu budowy samolotu, jednostek
miar obowiązujących w przestworzach, zasad działania radaru,
rejestracji statków powietrznych, alfabetu fonetycznego. Clou
książki stanowią jednakże opowieści z historii rozwoju
lotnictwa, niektóre zostały szczegółowo opisane w oddzielnych
rozdziałach (czasem nawet kilku). Na łamach „Ale samoloty!
Odlotowe historie lotnicze” przewijają się takie nazwiska jak:
Leonardo da Vinci, bracia Montgolfier, Charles Lindbergh czy Amelia
Earhart. Leśniewski nie zapomniał o polskich bohaterach z okresu
międzywojennego: Stanisławie Wigurze i Franciszku Żwirko czy
kolejnym Stanisławie – Skarżyńskim. Jako że pozycja skierowana
jest do młodego czytelnika, to wiadomym jest, iż autor ograniczył
się jeno do największych osiągnięć postaci, nie pisząc o ich
tragediach rodzinnych (Lindberghowi porwano i zamordowano synka),
potknięciach życiowych (ten sam Lindbergh zauroczył się III
Rzeszą), ale przede wszystkim lotniczych śmierciach Earhart
(historia jej zaginięcia w 1937 roku do dziś rozbudza emocje),
Żwirki i Wigury czy też Skarżyńskiego.
Czytając
o polskiej wygranej Challenge 1932 w oczy rzuciła się mi uwaga, że
zwycięski samolot RWD-6 wyposażony był w brytyjski silnik. Trzeba
jasno powiedzieć, że jednostki napędowe były piętą achillesową
polskiego przemysłu lotniczego. Niepowodzenie projektu myśliwca
Wilk wynikło właśnie z tego. Co ciekawe była to taka mniejsza
wersja bombowca Łoś - konstrukcji genialnej jak na tamte czasy. W
jego przypadku, co prawda niezamierzenie, ale jednak stworzono
pierwszy samolot ze skrzydłem laminarnym. Inna sprawa, że można
postawić pytanie: czy w ogóle pod koniec lat 30. ubiegłego wieku
był nam potrzebny bombowiec?! Może wszystkie środki i siły
należało przeznaczyć w wdrożenie masowej produkcji
jednosilnikowego myśliwca, dolnopłata z chowanym podwoziem i
zakrytą kabiną...
Przepraszam
za dygresję i wróćmy do książki „Ale samoloty! Odlotowe
historie lotnicze”. II wojna światowa została ograniczona
praktycznie do Bitwy o Anglię - z zaakcentowaniem udziału Polaków.
Oczywiście nie mogło przy tej okazji zabraknąć legendarnego
Dywizjonu 303. Uważałbym jednak z podawaniem informacji, że
jednostka ta zestrzeliła 126 samolotów wroga. Tyle zgłoszono. Ile
tak naprawdę zestrzelono? Rozbieżności są spore - od około 45 do
60.
II
WŚ pojawia się jeszcze przy okazji wprowadzenia do służby
pierwszych samolotów o napędzie odrzutowym. Jak wiadomo w
następnych latach zawładnęły one siłami powietrznymi całego
świata.
Okres
powojenny – zdaniem autora – powinniśmy kojarzyć przede
wszystkim z pokonaniem bariery dźwięku. Jak wiadomo w lotnictwie
cywilnym ograniczyło się (Amerykanie wycofali się z analogicznego
projektu) ono do dwóch, niezwykle podobnych do siebie samolotów:
brytyjsko-francuskiego Concorde'a i sowieckiego Tu-144.
Autor
sporo miejsca poświęcił procedurom obowiązującym we współczesnym
lotnictwie cywilnym. Jak i pracy kontrolerów lotu. Przydałoby się
jednak przy tej okazji poinformować młodych czytelników, że obok
radarów niezwykle ważną rolę odgrywają transpondery.
Umiejętność latania chyba niemal od zawsze intrygowała i inspirowała człowieka, zatem możliwość zgłębienia tajemnic tej sztuki to propozycja nie do odrzucenia – tym bardziej, że wydana w serii ART książka zachwyca także stroną wizualną.
Polecam
Wojciech Otłowski
"Ale samoloty! Odlotowe historie lotnicze"
Autor: Michał Leśniewski
Ilustrator: Maciej Blażniak
Wydawnictwo: Egmont
Oprawa: twarda
Liczba stron: 88
Format: 24,5x27,5 cm
ISBN: 978-83-281-3816-2
Komentarze
Prześlij komentarz
Inna Bajka dziękuje :)