"Przygody Emila ze Smalandii" - kultowa lektura, piękne wydanie



Pewnie można byłoby uznać, że Astrid Lindgren to moja ulubiona pisarka, jednak ta dziecięca z nią znajomość była bardzo ograniczona - trudno w to pewnie uwierzyć, ale ograniczyłam się do poznania Pippi Pończoszanki, no i rzecz jasna Lisy, siostry Lassego i Bossego. Wprawdzie "Dzieci z Bullerbyn" czytałam szesnaście razy;), ale mnóstwo bohaterów, ich historii, przygód poznaję dopiero teraz, razem z dziewczynkami. W taki sposób zaprzyjaźniłyśmy się z Madiką, energiczną, pomysłową dziewczynką mieszkającą na Czerwcowym Wzgórzu, a teraz polubiłyśmy także nietuzinkowego chłopczyka - Emila. 

Pamiętam go z serialu nadawanego w telewizji, co ciekawe - narratorem w tej ekranizacji była sama autorka! Oglądało się te przygody rodzinnie, serial podobał się wszystkim - identycznie się rzecz ma w przypadku lektury! Przyznam, że tylko późna godzina sprawiła, że nie doczytałyśmy pierwszej części do końca - Starsza bardzo przytomnie stwierdziła, że następnego dnia na ósmą do szkoły i trochę snu by się przydało, zatem poznałyśmy dwa dni z życia pomysłowego chłopczyka, który bez wahania realizuje to, co mu wpadnie do głowy;) 

Autorka ma zresztą patent na budzenie zainteresowania czytelników - rozdział kończy się zapowiedzią kolejnych niesamowitych przygód, zatem zaspokojenie ciekawości staje się sprawą priorytetową. 

Przyznam, że z serialu pamiętam przenikliwe wołanie imienia "Emil!" przez tatę, który zdenerwowany kolejną psotą syna w ten sposób informował o karze dla niego. Lektura pozwala wniknąć głębiej w relacje w tej rodzinie, poznać życie codzienne w zagrodzie Katthult położonej we wsi Lönneberga. Autorka wyjaśnia czytelnikom, że to co opisuje, to dawne zwyczaje, niegdyś obowiązujące zasady i sposoby postępowania, zatem tym bardziej dla współczesnych odbiorców są one ciekawą lekcją historii. 

Ten edukacyjny wymiar do miły dodatek do przezabawnych opowieści. Przygody Emila mają to do siebie, że są niesamowitym spiętrzeniem zbiegów okoliczności, mylnych decyzji, nietrafnych wyborów, które w ostatecznym rozrachunku prowadzą do katastrofy. Na szczęście i bohater jest niewielki, i katastrofa nie taka duża, zatem kara odsiadywana w stolarni ma szansę nawet niejednokrotnie powtórzyć się tego samego dnia... 

Rodzice małego bohatera - a zwłaszcza jego mama - mogą być przykładem opanowania i anielskiej wręcz cierpliwości oraz miłości do psotnego synka. Z kolei i on sam ma naprawdę dobre intencje, nie jest złośliwie psotny, tak się niefortunnie zdarza, że intencje i skutki działań zupełnie się rozmijają;) 

"Przygody Emila ze Smalandii" rozjaśnią najbardziej ponure dni, małego bohatera nie sposób nie polubić. Młodsza doskonale wie, że dobre książki mają potencjał, by ukazała się kontynuacja, już na początku lektury spytała, czy zaopatrzymy się w drugą część;) Z jednej strony bardzo ją ucieszyła wiadomość, że w tym okazały, pięknie wydanym tomie są wszystkie przygody Emila, z drugiej - ciut zasmucił fakt, że więcej tych wciągających opowieści nie ma. Na szczęście jest ich sporo - można do nich wracać i ponownie cieszyć się klimatem, nastrojem, wyjątkową atmosferą tej lektury. 

Polecamy
Katarzyna i dziewczynki









"Przygody Emila ze Smalandii"
 Autorka: Astrid Lindgren
Ilustrator: Björn Berg
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Oprawa: twarda
Liczba stron: 352
Format: 19,5x25,4 cm
ISBN:  978-83-10-13527-8






Komentarze