"Smerf bohater" - ziarnko prawdy w legendzie

 


Trzydziesty trzeci tom przygód Smerfów to zaproszenie do świata legend, ale także do wzięcia udziału w emocjonującej wyprawie, która ma być przełomowym wydarzeniem w życiu trojga małych bohaterów. Są mniej hojnie obdarzeni przez los - doskonale wiemy, że imiona Smerfów są znaczące, czasem dotyczą ulubionych zajęć czy talentów, ale gdy tych ostatnich brak, bywają niemiłym wytykaniem mankamentów... 

Tak jest w przypadku Gapy, Ciamajdy i Strachusia. Mali bohaterowie nie załamują się, bez kompleksów podchodzą do kolejnych życiowych wyzwań, a takim jest udział w przedstawieniu o Smerfie Bohaterze. Książka o jego przygodach znaleziona została podczas porządków na strychu, a przeczytana przez Papę opowieść zaintrygowała mieszkańców wioski. Odtwarzano walkę z wilkiem, popisy siły i zręczności zyskanych dzięki kąpieli w źródle na Górze Smoka, dlatego padł pomysł inscenizacji tej historii. 

Chętnych do odtworzenia roli było wielu, w tym pechowa trójka, która wnet stała się obiektem drwin i uszczypliwości. Zasmuceni, ale zdeterminowani, by coś zmienić w swoim życiu pechowcy postanawiają dotrzeć do legendarnego źródła...

Taka wyprawa to nie lada wyzwanie. W podróży zawsze czekają przygody, czasem trzeba walczyć z przeciwnościami losu, ze słabością, z samym sobą. Oprócz losów uczestników tej misji mającej na celu wielką przemianę, śledzimy też poczynania ekspedycji ratunkowej. Poza tym jesteśmy świadkami wydarzeń w wiosce, zatem na takich trzech płaszczyznach rozgrywają się wydarzenia. Co więcej, mamy okazję wrócić do przygód z trzeciego tomu serii, bo Smerfy ponowie spotykają poznanego wówczas barona. 

Jest to zatem bardzo obfitujący w przygody i zwroty akcji komiks. Prócz rozrywki wynikającej ze śledzenia perypetii bohaterów otrzymujemy też ważną lekcję dotyczącą traktowania innych, ale też tolerancji odmienności. Przekonujemy się, że odwaga niejedno ma imię, a drobne niedoskonałości warto polubić - to nasz znak rozpoznawczy!

Polecam
Katarzyna

Za egzemplarz do recenzji dziękujemy Wydawnictwu Egmont.








Komentarze