"Tuki" - nie lada wyzwanie: wież budowanie!

 


Nie sposób przecenić wartości gier planszowych. To wspaniały patent na nudę, okazja, by wspólnie, rodzinnie lub w gronie przyjaciół, spędzić czas, wreszcie to także możliwość, by czegoś się dowiedzieć. Gry rozwijają spostrzegawczość, umiejętność planowania, strategicznego myślenia, ale też zręczność, skupienie, uważność. Niewątpliwie też dostarczają nam ciekawych informacji, pozwalają poszerzyć wiedzę. Tematem planszówek bywają historyczne wydarzenia, rozgrywka toczy się w egzotycznych miejscach, zgłębiane są naukowe kwestie. To wszystko sprawia, że coraz częściej gry planszowe wymieniane są jako hobby, a taka gra uznana być może za wymarzony prezent. Z całą pewnością do takich intrygujących i pożądanych w kolekcji gier należy nowa propozycja Grzegorza Rejchtmana, czyli "Tuki"!

Choć Inuitów zapewne na co dzień nie spotykamy, to jednak choćby dzięki lekturom co nieco o ich życiu wiemy. Ale jak wiele? Trochę i niewątpliwie sporo się możemy jeszcze dowiedzieć. A takim źródłem będzie gra "Tuki"! Jej instrukcję rozpoczyna krótkie wprowadzenie wyjaśniające, czym jest "tukilik" oraz "inukshuk". Te obiekty o szczególnym znaczeniu miały - jak informują źródła internetowe - przypominać postać człowieka. W grze mamy do czynienia z małym odstępstwem, gdyż wieże inukshuk przedstawione na kartach niekoniecznie ten kształt przybierają, jednak sama idea zainspirowała autora do stworzenia ciekawego wyzwania. Dysponując czterema kamieniami w kolorze fioletowym, niebieskim, szarym i żółtym oraz czterema "bryłami" lodu o rozmaitych kształtach, mamy odtworzyć wieżę zobrazowaną na karcie. 

Zadanie na pozór wydaje się banalne, ale jeśli przyjrzymy się kartom - choćby tym na fotografiach, zobaczymy, że zbudowanie tych konstrukcji bywa bardzo angażującą gimnastyką dla szarych komórek. Z pewnością przyda się też wyobraźnia przestrzenna i czasem sporo cierpliwości, gdyż nawet karty z poziomu podstawowego nie są zbyt oczywiste, a te z zaawansowanymi zadaniami potrafią zająć na dłużej;) Oczywiście przy założeniu, że będziemy głowić się dowolnie długo, pewnie każde z tych zadań w końcu wykonamy, ale "Tuki" to nie łamigłówka dla jednej osoby (choć i w tej roli dobrze się sprawdza) - to gra zakładająca rywalizację, więc czas bardzo się liczy! Karą dla najwolniejszej osoby jest karta, a gdy się ma pięć kart, to definitywnie przegrywamy... Zatem w tej grze mniej znaczy lepiej;) 

Pewnie to układanie może nam przypominać inne gry Grzegorza Rejchtmana, czyli całą serię "Ubongo" lub "Papuę" czy "Gwineę". Kto zna te tytuły, ten wie, że nie ma obaw o opatrzenie się, zapamiętanie rozwiązań. Zadań jest naprawdę mnóstwo - kart w obu poziomach jest po pięćdziesiąt, na każdej karcie mamy trzy opcje wskazywane rzutem kostką, a dodatkowo układ możemy odtwarzać na dwa sposoby - jeśli pod zwierzątkiem na kostce znajduje się biały punkt, wówczas wieżę musimy zbudować na bryłach lodu, jeśli jest samo zwierzę - wówczas kolorowy kamień musi dotykać powierzchni stołu. 

Grę polecamy estetom;) Pięknie prezentują się elementy do budowania wieży, dodatkowo w pudełku zaplanowano miejsce na każdy z nich i precyzyjnie tę lokalizację oznaczono, dzięki temu wszystko idealnie się mieści w stosownych przegródkach. Mała rzecz, a cieszy;) Ale najbardziej cieszy, a może lepiej - najwięcej satysfakcji daje główkowanie nad zadaniami i ta świadomość, że udało się nam je rozwiązać w najkrótszym czasie. 

Polecam
Katarzyna 



Za egzemplarz do recenzji dziękujemy Wydawnictwu Egmont.











"Tuki"
Autor: Grzegorz Rejchtman

Ilustratorka: Ewa Kaplarczyk

Wydawnictwo: Egmont

Wymiary: 30.0x30.0x7.0cm


Komentarze