Inna Bajka - Najlepsza zmiana w życiu pewnej myszki, autor: Katarzyna


„Jestem taka niezwykła” – pomyślała mała myszka przeglądając się w lustrze.
- Jak mi pięknie w tej sukience w kwiatki, prawda, mamo? – spytała obracając się wokół.
- Tak, Łateczko – odpowiedziała mama-myszka, rzucając okiem na swoją pociechę.
- Mamusiu, ile razy mam powtarzać, że macie mnie nazywać Mirabelka? – mała myszka była oburzona. – Łateczka to pospolite imię, nie pasuje do mnie! – wykrzyknęła.



Mała myszka uwielbiała wyróżniać się. Wszystkie myszki nosiły takie zwykłe imiona: Szarusia, Rudka, Skrobcia, Malutka… Jej imię – Łatka – pochodziło od plamki zdobiącej jej futerko. Wprawdzie jak utrzymywała mała myszka – łatka miała nietypowy kształt przepięknej róży, ale i tak nie chciała nosić takiego nudnego imienia. Dlatego też wybrała sobie imię Mirabelka bardziej pasujące do tak wspaniałej myszki…
Myszka najpiękniej dobierała ubrania, śpiewała zupełnie wyjątkowo, była bardzo utalentowana plastycznie, a jej pomysły budziły powszechny zachwyt. Poza tym cechował ją wyjątkowy urok – pięknie się poruszała, miała kształtny pyszczek, jedwabiste futerko… Właściwie czegokolwiek się dotknęła, udawało się jej wyśmienicie. Zawsze musiała być pierwsza, najlepsza i najoryginalniejsza. Mirabelka była przyzwyczajona do górowania nad innymi, zatem przyjmowała jako oczywistość fakt, że rodzice słuchają jej żądań, a w mysim przedszkolu ma najlepsze wyniki i jest pupilką pani.

W przedstawieniu grała oczywiście główną rolę – z okazji Dnia Babci małe myszki wystawiały bajeczkę o Czerwonym Kapturku i Mirabelka była niezrównana jako tytułowa bohaterka.


- Proszę pani, a może zmienimy trochę tę historię? – spytała Mirabelka podczas przygotowań.
- A co chciałabyś zmienić, kochanie? – zdziwiła się pani. – To bardzo sympatyczna historia.
- Ale po co Czerwony Kapturek rozmawiała z wilkiem? Powinna się do niego nie odzywać. I jak mogła nie poznać od razu, że to nie jej babcia leży w łóżku? Ona była bardzo nieuważna. Nie chcę nawet na niby być taka! – denerwowała się Mirabelka. Nie potrafiła się pogodzić z faktem, że będzie musiała wcielić się w tak nierozważną postać.
- Ja bym od razu uciekła do wilka, pobiegłabym do babci i dobrze zamknęła drzwi i okna! – emocjonowała się Mirabelka. Myszka tak długo upierała się, że treść bajeczki jest niewłaściwa, że pani w końcu ustąpiła. Mirabelka wymyśliła zupełnie nową historyjkę. Czerwony Kapturek nie rozmawiała z wilkiem, babcia nie została zjedzona, a wilka złapano i odwieziono do zoo.
Mirabelka zawsze miała własne zdanie. Lubiła, gdy rodzice pytali ją, jak będą spędzać popołudnie czy wolny dzień.
- Piknik! Nad rzeką, koniecznie nad rzeką!
- Chodźmy na spacer, taki długi, długi, długi… I będziemy zbierać kwiaty!
- Bawmy się w chowanego!
- Pójdźmy na zakupy, chcę mieć nową sukienkę, te stare już tak mi zbrzydły…
I rodzice pakowali piknikowy koszyk, ruszali na spacer, bawili się czy też szukali odpowiedniej kreacji. Mirabelka była ich oczkiem w głowie, ukochaną, jedyną córeczką, zatem z przyjemnością spełniali jej marzenia.
- Mamo, mamo – Mirabelka z krzykiem wpadła do domu. – Muszę się nauczyć robić szpagat! W naszym przedszkolu będzie grupa taneczna, trzeba umieć robić różne figury gimnastyczne!

Mirabelka była tak przejęta, że nie chciała nawet jeść obiadu, od razu pobiegła do swego pokoju ćwiczyć. Niestety, okazało się, że nie jest to takie proste… Mimo iż próbowała całe popołudnie, postępów nie było… Mirabelka, przyzwyczajona, że wszystko przychodzi jej bez trudu, była niepocieszona. Jak to możliwe, że nie będzie najlepsza? Co więcej, okazało się, że w ogóle nie została przyjęta do grupy tanecznej.
Na dodatek w życiu rodziny myszek miało miejsce szczególne wydarzenie: Mirabelka została starszą siostrą! Początkowo myszka była bardzo szczęśliwa. Już sobie wyobrażała, jak mała siostrzyczka będzie ją naśladować, podziwiać, jakim wzorem będzie dla niej doskonała Mirabelka. Szybko jednak okazało się, że malutka Puszka jest bardzo głośną myszką, jej piski przeszkadzały Mirabelce w ćwiczeniach wokalnych, często budziły w nocy… Poza tym rodzice mieli mniej czasu dla starszej pociechy. Mama musiała nosić Puszkę, karmić ją, pielęgnować. Prosiła też czasem Mirabelkę, by ta się pobawiła z siostrzyczką, bo ona musi wywiesić pranie lub zrobić zakupy.
- Dlaczego mam się nią zajmować? Ona nie robi nic interesującego! A poświęcacie jej więcej czasu niż mnie! Ten maluch nie jest wcale wyjątkowy! Chyba mnie już nie kochasz!
- Ależ Mirabelko, przecież to twoja siostrzyczka, więc to oczywiste, że jest wyjątkowa – odpowiedziała ze śmiechem mama.
- Mamo, żartujesz sobie ze mnie! – oburzyła się Mirabelka. – To ja jestem wyjątkowa: pięknie rysuję, pani zawsze mnie wybiera do najważniejszych ról w przedstawieniach, tylko taniec mi nie wychodzi, ale się postaram i też będę najlepsza! Muszę być najlepsza!
Mama myszka spoważniała:
- Córciu, widzę, że bardzo ci zależy na dostaniu się do grupy tanecznej. Naprawdę tak bardzo lubisz taniec?
- Lubię być wyjątkowa – przyznała ze wstydem Mirabelka. Nagle zrozumiała, że powód jej postępowania nie był najrozsądniejszy. – Mamo, czy to źle być najlepszą?
- Nie, kochanie, ale nie za wszelką cenę. Bądź sobą, rób to, co lubisz – to jest ważne. A wyjątkowy jest każdy, bo każdy jest inny, jedyny w swoim rodzaju i niepowtarzalny.



Mama przytuliła Mirabelkę i powiedziała:
- Żeby być szczęśliwym, trzeba zwracać uwagę na innych, Mirabelko.
Myszka uśmiechnęła się i powiedziała:
- Chodź, moja mała wyjątkowa siostrzyczko, zbudujemy razem piękny zamek z klocków.

Od tej pory Łatka robiła to, co lubiła: grała w przedstawieniach, wymyślała inne wersje bajek i bawiła się z siostrzyczką. I wróciła do swego dawnego imienia: bardzo wyjątkowego, wybranego dla niej specjalnie przez jej kochanych rodziców!

Katarzyna
rysunki: Melka i jej kuzynka

Komentarze