"Myślobieg - þankaganga" Vala Þórsdóttir - trudne sprawy młodych ludzi



Wbrew pozorom jest to niedługa lektura - jak widać na trzecim zdjęciu pod tekstem rozdziały mieszczą się na dwóch stronicach, przedzielają je ilustracje, również dwustronicowe. Niedługa, ale dość ciężka, przykra...

Po przeczytaniu "Myślobiegu" oczywiste jest jedno - Polska to kraj dziwaczny, zacofany, pełen osób nieszczęśliwych, oryginałów w negatywnym tego słowa znaczeniu. W zasadzie dwie sprawy spodobały się Súsannie - ciepłe powietrze i ładne, zabytkowe budowle. Poza tym natykamy się wciąż wraz z bohaterką na nieprzyjemności: jedzenie jest dziwne, w relacjach z młodymi osobami tu mieszkającymi wciąż natyka się na przemoc, niesprawiedliwe traktowanie, zwierząt się tu nie leczy, kobiety farbują włosy na okropne odcienie, nie pomaga się potrzebującym (cygańskie dzieci), nawet rzeka wygląda obrzydliwie.

Już mieszkając na Islandii dostrzegała wady ojczyzny swego ojca. Jako pół-Polka jest traktowana z lekceważniem, wyśmiewana. Jej babcia i dziadek wciąż przysparzają mnóstwo problemów. Starszy pan nie potrafi właściwie porozumiewać się w obcym języku, przyczynia się do powstania pożaru, co zmusza rodzinę do zamieszkania w tanim hotelu; babcia jest zbyt bezpośrednia, również niezbyt dobrze mówi po islandzku, je kanapki ze śledziem w samolocie... Masa przykrości, a przecież sama Súsanna ma poważny problem: sepleni. Choć sprawa ta jest przedstawiona dość nieprecyzyjnie: dziewczynka nie umie wymówić "s", zatem szuka wyrazów bez tej głoski. Co dziwne, zastępuje słowo "szkoła" wyrazem "naukownia". Sam koncept książki jest zastanawiający zatem - czy Súsanna opowiada o swoich przygodach komuś? Jest to narracja pierwszoosobowa, tekst ma jakby formę pamiętnika - czy zatem stara się nawet w piśmie unikać takich wyrazów? Zaskakuje także nazwisko dziewczynki: Szczebrzeszyńska. Jak rozumiem, miało to służyć podkreśleniu jej trudności w islandzkiej szkole, ale takiego nazwiska nie ma, chyba to pietrzenie ponad miarę komplikacji i nieprawdopodobieństw.
Tytuł "Myślobieg" kojarzy mi się z mnogością tematów, spraw w tej lekturze poruszonych. Súsanna w końcu przezwycięża trudności w artykułowaniu (wiele osób z tym właśnie wiąże tytuł książki), ale nadal zajmuje ją mnóstwo spraw, refleksyjnie podchodzi do rzeczywistości, analizuje, zastanawia się, rozważa, docieka... 

Bardzo spodobała mi się warstwa ilustracyjna książki, nie dziwi mnie, iż autorka - Agnieszka Nowak, otrzymała stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Rzeczpospolitej, by wykonać te ilustracje (w zasadzie do drugiej części książki, która rozgrywa się w Polsce).

Zwierzęta odgrywają sporą rolę w tej lekturze - choćby na ilustracjach do drugiej części możemy znaleźć króliczka - to pewien symbol, ale są i zwierzęta-bohaterowie - ocalone rybki i kot w części umiejscowionej na Islandii. A w Polsce? Tu sporo niemiłych scen: ślimaki czy kury dręczone przez bohaterkę i jej towarzyszy. 

Książka na pewno porusza ważny problem tożsamości, aklimatyzacji w środowisku nie do końca bliskim, różnic kulturowych. Sam jednak sposób przedstawienia tych tematów jest dość kontrowersyjny. Być może powodem jest to, że książkę autorka napisała pod wypływem rozmów z dziećmi takimi jak Súsanna - jak mniemam, osób tych było sporo, zatem i nasycenie tekstu tymi mało sympatycznymi sprawami jest aż tak znaczne. 


Katarzyna








"Myślobieg - þankaganga"
Autor: Vala Þórsdóttir
Ilustrator: Agnieszka Nowak
Wydawnictwo: Widnokrąg
Oprawa: miękka
Liczba stron: 235
Format: 21x24 cm
ISBN: 978-83-932984-8-8




Komentarze