"Z tatą w przyrodę" - poznajcie pasjonujące sekrety flory i fauny!





Mamy podobne doświadczenia jak pan Wojciech Mikołuszko: zdarza się, że dziewczyny ociągają się, gdy usłyszą, że jedziemy "w plener" (zazwyczaj - do lasu). Na ogół reagują entuzjastycznie, ale czasem "nie chce się". Jednak zawsze - podkreślam: zawsze - po takiej wyprawie stwierdzają, że "było fajnie", ba - trudno je namówić do powrotu, bo jeszcze by się pochodziło, zobaczyło więcej, usłyszało, poczuło... 

Wczoraj na przykład okazało się, że i wiosna przyszła: bo leszczyna kwitnie, ale i nieco zimy jeszcze nam się zastać udało - na leśnej drodze leżał śnieg i dzięki temu odkryliśmy tropy dzika i wilka! Zresztą - każda wyprawa jest ekscytująca, ciekawa, przyjemna. Oczywiście rodzi się mnóstwo pytań: a to drzewo, ta roślinka, krzew, żuczek - to co to?;) Wprawdzie wykształcenie nasze (nas - rodziców dziewczynek) nic wspólnego z naukami przyrodniczymi nie ma, ale zainteresowania tych właśnie kwestii dotyczą (między innymi;)). Zatem bez wahania udaje się nam odpowiedzieć na większość pytań naszych małych pasjonatek przyrody. No i mamy to szczęście, że do lasu mamy dosłownie dziesięć minut!;) 

A przecież niekoniecznie trzeba się wyprawiać gdzieś daleko (czy niedaleko;), obserwacje można prowadzić tuż obok domu, choćby podczas dokarmiania ptaków (u nas też do kulek dla sikorek zlatuje się całe ptasie bractwo z okolicy: wróble, dzwońce, kawki, był nawet grubodziób, ale tylko z wizytą;)). Przyrodę możemy podziwiać i poznawać podczas spaceru w parku, nad rzeką, a nawet na skwerkach koło bloków. 

Ale właśnie - żeby takie odkrycia stały się naszym udziałem, dobrze jest wiedzieć, czego szukać, na co zwracać uwagę. Świetnie, gdy "pod ręką" jest ktoś, kto służy wiedzą. My jednak nie zawsze bardzo pewnie w świecie roślin się poruszamy, zatem dziewczyny czasem słyszą: "Ach, szkoda że nie ma tu dziadka" - bo jest on wielkim znawcą przyrody, meteorologiem-amatorem, którego prognozy sprawdzają się w stu procentach! Zatem bywa i tak, że tata fotografuje coś, by później pokazać zdjęcie dziadkowi, no i wówczas uzyskujemy rzeczowe i wyczerpujące informacje na dany temat:) 

Jednak to oczywiste - wiedzę warto pogłębiać! Dlatego "Z tatą w przyrodę" to świetna pozycja dla wszystkich, którym świat przyrody jest bliski, bo ciekawe teksty przykuwają uwagę (pewnie nie muszę o tym pisać, bo któż nie zetknął się z rubryką "Wielkie pytania małych ludzi" w Gazecie Wyborczej prowadzoną przez Wojciecha Mikołuszko, w której znajdziemy odpowiedzi na nurtujące najmłodszych sprawy). W książce intrygujące obserwacje przeplatają się z ciekawostkami, a wiadomości, które samodzielnie się odkryło, zapadają w pamięć. To świetny pomysł: wspólna lektura, która poprzedzi spacery, wyjazd do lasu, nad jezioro - w plener, by tam sprawdzić, czy i nam uda się zobaczyć to, o czym tak ciekawie pan Wojciech napisał. Dzięki historyjkom ze wspólnych wypraw - z najbliższą rodziną, z kuzynami, przyjaciółmi pociech te opowieści są ciekawe, zabawne, autor staje się nam bliższy i z zainteresowaniem będziemy sięgać po tę lekturę, czytać, sprawdzać - co też u naszego "znajomego" się wydarzyło. 

A do tego, jak widzicie poniżej, to i bardzo atrakcyjna wizualnie pozycja: zabawne ilustracje Tomasza Samojlika oraz fotografie zwierząt, roślin, krajobrazów sprawiają, że i wiedzę łatwiej przyswoić, i młodszych zaciekawić tematem. Pewnie też nie od razu wszystkie odkrycia uda się nam powielić, czasem wyprawa autora będzie dla nas podstawowym źródłem wiedzy - ale może też i znajdziecie własne ciekawe okazy, zaobserwujecie coś, o czym w tej pozycji nie napisano. To na pewno będzie też wielka radość - no i zasługa lektury - że nas do takich poszukiwań zainspirowała!

Polecamy
Katarzyna i dziewczynki













"Z tatą w przyrodę"
Autor: Wojciech Mikołuszko
Ilustrator: Tomasz Samojlik
Wydawnictwo: Multico
Oprawa: twarda
Liczba stron: 96
Format: 23x26 cm
ISBN: 978-83-7763-295-6






Komentarze