"Z muchą na luzie ćwiczymy buzie, czyli zabawy logopedyczne dla dzieci" - taki trening to przyjemność!:)




Nasze kłopotliwe głoski to „c”, „s” i „r”, mamy już sporo materiałów, ćwiczymy. Czwartkowe popołudnia miałyśmy zatem zajęte – bo spotykałyśmy się z panią logopedą. Nawet w wakacje przez pewien czas chodziłyśmy na spotkania. Mamy oczywiście świadomość, że równie ważne jest regularne ćwiczenie w domu. Ci, których to dotyczy, wiedzą, że nie jest to tak łatwe, miłe i bezproblemowe jakby się mogło wydawać. W poradni jest inna atmosfera, „nasza” pani Emilka ma mnóstwo gier i jeszcze więcej pomysłów, by w ciekawy sposób zachęcić do ćwiczeń, działa też świadomość, że to szczególny czas, przeznaczony właśnie na pracę nad wymową. Na  co dzień o rozmaitych porach „przypomina się” nam, że trzeba poćwiczyć, zdarza się niestety, że ta myśl umknie, czasem okazuje się, że odrywamy pociechę od zabawy, coś rozprasza. Na szczęście Młodsza traktuje te ćwiczenia jako coś interesującego, ale z kolei chce nam towarzyszyć, powtarzać z nami, więc i ten entuzjazm ma swoje dobre i nie do końca dobre strony.

Jednak najtrudniejsze jest zaintrygowanie Starszej. Ćwiczy od dawna, pani logopeda chwali ją za zauważalne postępy, ale i naturalne chyba znużenie nastąpiło. Zatem nie muszę chyba wyjaśniać, jak ucieszyły nas przygody muszki Fefe! Na ogół bywa tak, że po dwóch – trzech ćwiczeniach pada pytanie: „Długo jeszcze?”, a tym razem choć każdej przygodzie przedstawionej na kolejnych dwóch stronach towarzyszy pewne polecenie dla małych słuchaczy, to nie było mowy o odłożeniu lektury, a zadania były wykonywane o wielkim zapałem. To chyba klucz do sukcesu – zaciekawienie, rozbawienie najmłodszych, dzięki czemu zapominają, że to co właśnie robią, to intensywny trening narządów artykulacyjnych;)

Mucha jest wbrew pozorom bardzo wdzięcznym bohaterem – wszak taka „persona” może robić wszystko: biegać w maratonie, gasić pożary, pędzić autem przez miasto, zostać nieco nietypowym dżokejem, latać balonem… Sporo konsumuje, co też sprzyja ćwiczeniu – „na sucho”;) – buzi i języka, bo my poznając jej emocjonujące przygody towarzyszymy bohaterce: naśladujemy odgłosy, podziwiamy wyczyny Fefe, śpiewamy, chrapiemy. Z taką muchą nie sposób się nudzić, a gdy najmłodsi zorientują się, że kolejne strony przynoszą nowe, niebanalne perypetie, to o przerwaniu lektury nie może być mowy! Zresztą czujemy się niejako zobowiązani do poznania wszystkich przygód – bo już na początku tej opowieści autorka prosi nas o ustalenie, czy Fefe jest „muchą jak każda inna”. Upersonifikowana muszka wygląda niebanalnie, w wielu poczynaniach przypomina nas samych, ale ma i takie „owadzie” zwyczaje, co sprawia, że ta historia jest zaskakująca i zabawna. 

Osoba czytająca prezentuje, jak wykonać każde z ćwiczeń, zatem przyznam, że po lekturze mamy poczucie odbycia dobrego treningu;) Dodam, że niektóre zadania mogą się bardzo spodobać najmłodszym i później trzeba wyjaśniać, że robienie burzy w szklance przy każdej okazji nie jest najszczęśliwszym pomysłem, choć małą pociechą może być to, że ćwiczymy wargi i podniebienie miękkie… 

Nie można nie wspomnieć o ilustracjach – Fefe jest pierwszoplanową bohaterką, na niej skupiona jest uwaga, zatem rysunki przedstawiają to, co najistotniejsze w danej przygodzie, bez zbędnych szczegółów, drobiazgowego odmalowywania tła, mamy zatem żywe barwy postaci oraz pastelowe tło. Specyficzny sposób kadrowania sprawia, że widzimy to dokładnie i rozumiemy doskonale – to nie mucha jak inne! To niebanalna i intrygująca istotka, jeszcze nieraz przeczytamy o jej przygodach, zwłaszcza że potrafią one zachęcić do ćwiczeń – i to tak intensywnych!

Polecamy
Katarzyna i dziewczynki 









"Z muchą na luzie ćwiczymy buzie, czyli zabawy logopedyczne dla dzieci"
Autor: Marta Galewska-Kustra
Ilustrator: Joanna Kłos
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Oprawa: twarda
Liczba stron: 48
Format: 22x22 cm
ISBN: 978-83-10-12907-9





Komentarze