"Błahostka i kamyk" - od życia pełnego sprzeczności do harmonii



Gdy się ma lat "naście", to często widzi się świat w czarnych barwach. Wydaje się wówczas młodym osobom, że nikt nie ma gorzej niż one same, że najokropniejsze rzeczy są ich udziałem, dramat goni tragedię i nikt nie może zrozumieć ich rozpaczliwej sytuacji. Takie skłonności do widzenia swej sytuacji w zdecydowanie ciemnych kolorach ma też Marlena. Warto dodać, że nie jest to bezpodstawne, bo jako kilkuletnia dziewczynka straciła w wypadku samochodowym oboje rodziców...
To wielka strata, ale w tej sytuacji pociechą może być fakt, że jest wiele bliskich osób, które otaczają ją opieką. W Polsce opiekuje się nią dziadek ze strony taty. A dlatego podkreślam, że w Polsce, gdyż kolejny krewny zajmujący się Marleną to jej mieszkający w Kanadzie wujek Jerzy (tak jest nazywany w książce, choć tak naprawdę to stryj - młodszy brat nieżyjącego ojca), który wraz z żoną Shirą gości bardzo chętnie swoją bratanicę.
Marlena cierpi na syndrom "wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma". Będąc w Polsce tęskni za Kanadą, za ciocią, z którą się tak doskonale dogaduje, która spełnia wszelkie jej zachcianki (choć to akurat bywa kłopotliwe i wiąże się z tym faktem zabawna historii dotycząca zdziwienia, że Polacy trzymają wciąż ręce w kieszeniach...). Ale gdy już przyleci do Kanady, budzi się w niej nostalgia za rodzinnym krajem.

Dziewczyna z jednej strony pragnie bliskości, czułości i zainteresowania, ale z drugiej wciąż podejrzewa, że gesty sympatii mogą być powodowane litością, współczuciem, fałszywymi intencjami. W typowy dla wieku nastoletniego sposób kontestuje swoją urodę, zatem objawy atencji ze strony chłopców traktuje jako udawanie czy przejaw taktycznego postępowania, które ma prowadzić do wiadomego celu.
Bark rodziców ani na chwile nie znika z jej świadomości, wszystko robi jakby przez pryzmat tego doświadczenia. Obwinia siebie o to tragiczne zdarzenie, uważa, że nikt jej nie rozumie, a cięty język (z czym wiąże się sporo humorystycznych sytuacji zawartych w tej pozycji) nie przysparza jej sympatii otoczenia.
Ta lista nie zamyka serii niemiłych zdarzeń, które staną się udziałem bohaterki: niewłaściwe ulokowanie uczuć (obiekt okazał się cynicznym materialistą), spotkanie z koleżanką mamy z lat młodości, bycie świadkiem wypadku i konieczność wybrania między wiernością wyznawanym wartościom a głosem serca... Wiele trudnych chwil, w które obfituje życie dorastającej osoby: bo nowa szkoła, nowe kontakty, większa odpowiedzialność za swoje czyny, konieczność podjęcia decyzji w różnych dziedzinach życia - to wszystko sprawia, że choć to niedługa powieść, ale nasycona rozmaitymi zdarzeniami, emocjami, uczuciami.
Wbrew pozorom - bo te niełatwe przeżycia, które wyżej przywołałam, mogą sprawiać wrażenie, że to przygnębiająca i mroczna lektura - jest to książka, która podnosi na duchu, chwilami bawi, wywołuje żywą reakcję w czytelniku. Dla młodych odbiorców - a spodoba się na pewno obecnym gimnazjalistom - będzie to ciekawa historia, warta uwagi i nie pozbawiona dydaktycznych wartości - co ważne - przekazanych nie łopatologicznie i natrętnie. Autorka umiejętnie wplata istotne treści: przekonuje, że nauka jest niezwykle ważną rzeczą, że bycie uczciwym popłaca, a inni ludzie są nam bardzo potrzebni i warto czasem postawić się na ich miejscu, pomyśleć, czy traktujemy ich odpowiednio. 

Polecam
Katarzyna



"Błahostka i kamyk"
Autor: Ewa Nowak
Wydawnictwo: Egmont
Oprawa: miękka
Liczba stron: 270
Format: 12,8x19,8 cm
ISBN: 978-83-281-1443-2

Komentarze