Wydawnictwo
Egmont najmłodszym oferuje ich ulubione pozycje dotyczące
pojawiających się na ekranach animacji, w odbiorze starszych nieco
czytelników od pewnego czasu może być utożsamiane z książkami o
piłkarzach. Pomimo faktu, iż są one adresowane do młodego
czytelnika, to także i rodzice – zwłaszcza ojcowie – chętnie
po nie sięgną.
Tym razem przyszła kolej na przedstawienie Luisa Alberto Suáreza. Postaci kontrowersyjnej, ale przez to jakże ludzkiej, bo jak wiadomo: „rzeczą ludzką jest błądzić, rzeczą głupców jest trwać w błędzie”. Ale nie ubiegajmy wypadków.
Napisania książki „Suárez – nigdy nie będziesz sam” podjął się Jarosław Kaczmarek. Autor m(i)a(ł) już na koncie inną wydaną przez Egmont: bardzo ciekawą pozycję „Gole wszech czasów” - opisaną na tyn blogu w lutym br. (http://www.inna-bajka.kobietnik.pl/2017/02/gole-wszech-czasow.html).
Luis Suárez przyszedł na świat w Salto - drugim co do wielkości mieście Urugwaju. Kaczmarek zadbał o przybliżenie geograficzne, jak i kulturowe tego małego kraju. Rzecz jasna, jak w każdym państwie południowoamerykańskim, futbol jawi się tam jako druga religia. Należy w tym miejscu przypomnieć, iż żaden tak mało liczny naród (obecnie trzy i pół miliona) nie dorobił się dwóch tytułów mistrza świata w piłce nożnej. Co prawda było to dawno temu – w 1930 oraz 1950 roku – ale jednak! Jak łatwo się domyślić idole Suáreza pochodzili jednak już z o wiele bliższych nam czasów. Szczególną estymą młody chłopak darzył Enzo Francescolego. Co ciekawe, jego brat Luis odegra ważną rolę w życiu Suáreza.
Biografie wielu gwiazd piłkarskich często mają punkty styczne. Choćby to, że ich dzieciństwo nie było usłane różami. Wielodzietnej rodzinie Suarezów nie przelewało się. Po pewnym czasie rodzicie przenieśli się do stolicy Urugwaju – Montevideo. Młodemu Luisowi nie przypadło to do gustu, ale jeszcze większy cios spotkał go po trzech latach, kiedy dowiedział się o rozwodzie. Z drugiej strony w Montevideo poznał swą pierwszą, a zarazem jedyną (nie licząc oczywiście piłki) miłość – Sofiję. Uczucie młodej – wręcz bardzo młodej – pary zostało wystawione na długą i trudną próbę, ale wszystko zakończyło się wręcz jak w komediach romantycznych. Żądnych szczegółów odsyłamy, rzecz jasna, do książki pana Kaczmarka.
Autor przedstawia oczywiście rozwój kariery piłkarskiej Suáreza – trafia on kolejno do Holandii (najpierw Groningen, później Amsterdam), Anglii (Liverpool) oraz Hiszpanii (Barcelona). Podobnie jak przy Urugwaju, młody czytelnik może spodziewać się przybliżenia krajów w których grał bohater książki. Nie zabrakło anegdot – choćby tej z parasolką na stadionie Ajaxu. Czy też jak Suárez dorobił się ksywy El Pistolero (pistolet).
Piłkarz odniósł wiele sukcesów sportowych. Był królem strzelców każdej ligi europejskiej w jakiej występował. W barwach Barcelony wygrał Ligę Mistrzów – w finale rozegranym w 2014 roku strzelił bramkę. Także na niwie reprezentacyjnej El Pistolero miał z czego się cieszyć; w 2010 roku Urugwaj doszedł do półfinału Mistrzostw Świata, a rok później zdobył Copa América (coś w rodzaju mistrzostw Ameryki Południowej, choć czasami są zapraszane reprezentacje z innych konfederacji).
Tym razem przyszła kolej na przedstawienie Luisa Alberto Suáreza. Postaci kontrowersyjnej, ale przez to jakże ludzkiej, bo jak wiadomo: „rzeczą ludzką jest błądzić, rzeczą głupców jest trwać w błędzie”. Ale nie ubiegajmy wypadków.
Napisania książki „Suárez – nigdy nie będziesz sam” podjął się Jarosław Kaczmarek. Autor m(i)a(ł) już na koncie inną wydaną przez Egmont: bardzo ciekawą pozycję „Gole wszech czasów” - opisaną na tyn blogu w lutym br. (http://www.inna-bajka.kobietnik.pl/2017/02/gole-wszech-czasow.html).
Luis Suárez przyszedł na świat w Salto - drugim co do wielkości mieście Urugwaju. Kaczmarek zadbał o przybliżenie geograficzne, jak i kulturowe tego małego kraju. Rzecz jasna, jak w każdym państwie południowoamerykańskim, futbol jawi się tam jako druga religia. Należy w tym miejscu przypomnieć, iż żaden tak mało liczny naród (obecnie trzy i pół miliona) nie dorobił się dwóch tytułów mistrza świata w piłce nożnej. Co prawda było to dawno temu – w 1930 oraz 1950 roku – ale jednak! Jak łatwo się domyślić idole Suáreza pochodzili jednak już z o wiele bliższych nam czasów. Szczególną estymą młody chłopak darzył Enzo Francescolego. Co ciekawe, jego brat Luis odegra ważną rolę w życiu Suáreza.
Biografie wielu gwiazd piłkarskich często mają punkty styczne. Choćby to, że ich dzieciństwo nie było usłane różami. Wielodzietnej rodzinie Suarezów nie przelewało się. Po pewnym czasie rodzicie przenieśli się do stolicy Urugwaju – Montevideo. Młodemu Luisowi nie przypadło to do gustu, ale jeszcze większy cios spotkał go po trzech latach, kiedy dowiedział się o rozwodzie. Z drugiej strony w Montevideo poznał swą pierwszą, a zarazem jedyną (nie licząc oczywiście piłki) miłość – Sofiję. Uczucie młodej – wręcz bardzo młodej – pary zostało wystawione na długą i trudną próbę, ale wszystko zakończyło się wręcz jak w komediach romantycznych. Żądnych szczegółów odsyłamy, rzecz jasna, do książki pana Kaczmarka.
Autor przedstawia oczywiście rozwój kariery piłkarskiej Suáreza – trafia on kolejno do Holandii (najpierw Groningen, później Amsterdam), Anglii (Liverpool) oraz Hiszpanii (Barcelona). Podobnie jak przy Urugwaju, młody czytelnik może spodziewać się przybliżenia krajów w których grał bohater książki. Nie zabrakło anegdot – choćby tej z parasolką na stadionie Ajaxu. Czy też jak Suárez dorobił się ksywy El Pistolero (pistolet).
Piłkarz odniósł wiele sukcesów sportowych. Był królem strzelców każdej ligi europejskiej w jakiej występował. W barwach Barcelony wygrał Ligę Mistrzów – w finale rozegranym w 2014 roku strzelił bramkę. Także na niwie reprezentacyjnej El Pistolero miał z czego się cieszyć; w 2010 roku Urugwaj doszedł do półfinału Mistrzostw Świata, a rok później zdobył Copa América (coś w rodzaju mistrzostw Ameryki Południowej, choć czasami są zapraszane reprezentacje z innych konfederacji).
Kariera
piłkarska to nie tylko blaski, ale i cienie. A te ostatnie Suárezowi
się zdarzyły. I to – jak chyba powszechnie wiadomo – dość
swoiste. A to oskarżenia o rasizm, a to także pogryzienia rywali.
Jarosław Kaczmarek nie usprawiedliwia bynajmniej piłkarza, stara
się jednak wyjaśnić skąd takie zachowania się biorą. Przy tej
okazji poczynił miniwykład na temat psychologii sportowej. Pod
koniec książki znalazł się nawet test psychologiczny, ażeby sami
młodzi czytelnicy mogli się zorientować z jakim stresem muszą się
zmagać sportowcy. Ważne nawet nie jest to, by wyeliminować
całkowicie nerwy, ale żeby „odwet” odbył się na niwie
sportowej; zmobilizować się do przekucia złych emocji w dobry
sportowy występ.
Ciekawa,
wielowymiarowa postać zawodnika tak cenionego przez fanów, pokazuje
młodym odbiorcom różne aspekty tej niełatwej –
wbrew
pozorom – kariery,
ale przecież i pasji –
to
ona każe Suárezowi podążać dalej wytyczoną ścieżką, z wiarą,
że – jak
to mówi tytuł książki –
"nigdy
nie będzie sam". Te słowa hymnu Liverpoolu (ciekawostkę
stanowi fakt, że także Celticu), w którym piłkarz grał trzy
sezony, stały się mottem dla jego działań. "Piłkarska
rodzina", którą tworzą zawodnicy i kibice, to wielka siła i
wyjątkowa społeczność –
warto
poznać jednego z jej członków –
Luisa Suáreza.
Polecam
Wojciech
Autor: Jarosław Kaczmarek
Wydawnictwo: Egmont
Oprawa: flexi
Liczba stron: 176
Format: 17,9x24,7 cm
ISBN: 978-83-281-2311-3
Wydawnictwo: Egmont
Oprawa: flexi
Liczba stron: 176
Format: 17,9x24,7 cm
ISBN: 978-83-281-2311-3
Komentarze
Prześlij komentarz
Inna Bajka dziękuje :)