Ubongo w duecie i w szerszym gronie:)

 



Smuci mnie bardzo, że tak wyrastamy z gier... Niektóre na tak krótko zagościły na liście "top", potem zastąpione przez nowsze tytuły nieco się przykurzyły, a po odkurzeniu... Nie ma flow! Zdarza się, że jedna osoba w naszym gronie jest takim zagorzałym fanatykiem, iż przeforsuje powrót gry - przypominamy więc sobie zasady, czasem wręcz trzeba mozolnie brnąć ponownie przez instrukcję krok po kroku i znów na czas jakiś gra wraca, choć wiadomo już, że to jej łabędzi śpiew...;)

To oczywiście nie dotyczy żadną miarą "Ubongo"! Taki patent na umysłową rywalizację znudzić się nie może! Niewątpliwie sekret też tkwi w prostocie zasad - chwila i już nowy współgracz jest wtajemniczony, już możemy rzucać kostką, odwracać klepsydrę i wytężać szare komórki:) 

Miłe jest takie główkowanie i można mu się oddawać w rozmaitych konfiguracjach - młodsi i starsi mogą rozwiązywać różne zadania, choć z czasem okaże się - i to nierzadko! - że to właśnie ci nieletni powinni czteroelementowe zagadki rozwiązywać;) Świetną opcją jest możliwość dostosowania gry do naszych potrzeb - jak choćby w kwestii punktowania. 

Autor nie zasypia gruszek w popiele i podsuwa nam kolejne pomysłowe odmiany tej gry - wersje 3D, dla młodszych, z odmiennymi kształtami. Najnowsze pomysły wiążą się z liczbą chętnych do gry. Wprawdzie w klasyczne "Ubongo" można grać i solo, ale "Ubongo Duo" ma kilka dodatkowych zachęt;) Przede wszystkim Grzegorz Rejchtman proponnuje nam miarodajną rywalizację - być może zdarzyło się Wam, że nie tak szybki w układaniu elementów przeciwnik zasugerował, że Wasza plansza była "łatwiejsza" albo mieliście "prostsze" klocki. Nowa gra da możliwość mierzenia się z identycznymi zadaniami, gdyż w pudełku znajdziemy dziewięć podwójnych planszy. Rzucamy zatem dwudziestościenną (bardzo intrygującą) kostką i używając tych samych elementów (zdecydowanie bardziej skomplikowanych niż w wersji klasycznej) zakrywacie pole na planszy.  Nie ma tu klepsydry, więc czas Was nie goni. Ale, ale... Jak tam idzie rywalowi?! No proszę, wygrał i już pędzi do mety! Plansza dla pionków jest dwustronna, znajdziemy na odwrocie trudniejszą propozycję zdobywania punktów dla prowadzącego gracza. Na razie nie testowaliśmy, bo dopasowywanie tych skomplikowanych kształtów nie jest wcale takie łatwe! Ba, zdarzało się, że najmłodsi się poddawali;) Ale tym bardziej słodki był smak sukcesu, gdy się udawało. 

A co, gdy zbierze się większe grono fanów łamigłówek? Gdy w świąteczny czas z bliższą i dalszą rodziną chcielibyśmy w coś zagrać? Dla pięcio- lub sześcioosobowego składu wspaniałą możliwość treningu szarych komórek daje rozszerzenie podstawowej wersji "Ubongo". W tym dodatku znajdziemy dwa komplety po dwanaście klocków, osiemnaście plansz z nowymi zadaniami. I w końcu piękne, nowe kamienie warte aż pięć punktów!:) Są prześliczne, więc nie zdziwię się, jeśli niektórzy choćby z tego powodu zapragną posiadać to rozszerzenie. A potem z pewnością okaże się, że taki zestaw zapewni szerszemu gronu wiele miłych chwil. 

Polecamy gorąco!
Katarzyna i dziewczynki

Za przekazane egzemplarze gier dziękujemy Wydawnictwu Egmont. 









"Ubongo Duo" 

"Ubongo rozszerzenie dla 5-6 graczy"

Autor: Grzegorz Rejchtman

Wydawnictwo Egmont



Komentarze