"Teraz tu jest nasz dom" - o wojnie, która trwa teraz i tuż obok...



Barbara Gawryluk swoimi ostatnimi książkami "przyzwyczaiła" już nas do tego, że choć pisze o takich "zwykłych" zdarzeniach, opiera swe opowieści na prawdziwych historiach, to są one tak wciągające, tak zajmujące, przemawiają do małych odbiorców, wzruszają, każą przeżywać te emocje, które stały się udziałem bohaterów.

Każdy nowy tytuł to udana próba przybliżenia młodym czytelnikom fragmentu otaczającego ich świata, pokazania prawdy o nim, ale też i wpłynięcia poprzez tę historię na odbiorców. Ranna foczka Klifka, piesek w tarapatach, dryfujący na krze, zwierzęta, którymi opiekował się współgospodarz audycji "Klinika zdrowego chomika" - nasi bracia mniejsi zostali sportretowani z sympatią, wiernie, bez zbędnego personifikowania.

Tym razem temat jest poważniejszy, a w naszym - czytelniczym - odbiorze radość będzie mieszała się ze smutkiem, ci wrażliwsi będą ocierać łzy, a książka skłoni wszystkich - miejmy nadzieję - do refleksji, empatii, współodczuwania i tolerancji. 

Historia zaczyna się od przygnębiających zdarzeń: trzecioklasista Romek jest wyśmiewany, przezywany z powodu swojego pochodzenia, trudno mu odnaleźć swoje miejsce w nowej klasie, a przecież nie ma odwrotu - po wielokroć przecież słyszał słowa stanowiące tytuł tej pozycji: "Teraz tu jest nasz domu". To niesympatyczne traktowanie jest jeszcze bardziej bolesne, gdy poznajemy wcześniejsze koleje losu chłopca. Wraz z rodziną mieszkali w bloku w Doniecku, nieopodal był dom babci i dziadka, z młodszym rodzeństwem spędzali czas na zabawach, tata pracował i niczego im nie brakowało. Ale lawina wypadków sprawiła, że to wszystko stało się przeszłością: tata stracił pracę, mobilizowano mężczyzn, sytuacja materialna pogorszyła się, a w końcu nadeszło najgorsze - wojna, zagrożenie życia, obawa o najbliższych, brak nadziei na jakąkolwiek zmianę. 

Tu, w ojczyźnie, przyszłość rysowała się w ciemnych barwach, ale opuszczenie rodzinnego domu, kolegów, a przede wszystkim najbliższych, gdyż babcia z dziadkiem nie zdecydowali się na wyjazd, również nie było łatwą decyzją. Autorka opisuje z perspektywy Romka zmiany, które następują w życiu jego samego i jego bliskich: trudne rozstanie, pobyt w ośrodku dla uchodźców, aklimatyzacja i wreszcie nowy dom, nowe środowisko - nie zawsze tak otwarte i serdeczne, bo inność budzi rozmaite reakcje, często niestety i te niezbyt chlubne...

Książka porusza szczerością przekazu, to nieupiększony obraz codzienności, niezbyt odległej, a przecież nieczęsto zaprzątającej nam głowy - jesteśmy bezpieczni, jesteśmy "u siebie", a tych "obcych" tolerujemy albo i nie, dając im to do zrozumienia... Wojna na Ukrainie trwa nadal, co dzień giną ludzie, do tej pory według danych ONZ od początku konfliktu zginęło niemal dziewięć i pół tysiąca osób, dwa tysiące ofiar to cywile... Zderzenie tych dwóch światów jest bardzo poruszające - wszak ci ludzi tak wiele stracili, tak cierpieli, a nadal spotykają się z różnym traktowaniem. Są tacy jak my, zatem i tak samo należy ich traktować, a ta lektura z pewnością będzie dobrą lekcją empatii i tolerancji.

Polecam
Katarzyna







"Teraz tu jest nasz dom"
Autor: Barbara Gawryluk
Ilustrator: Maciej Szymanowicz
Wydawnictwo: Literatura
Oprawa: twarda
Liczba stron: 48
Format: 17,3x24,2 cm
ISBN: 978-83-7672-442-3


Komentarze

  1. Wspaniala recenzja,ale niestety nie do konca sie z nia zgadzam. Tolerancja dziecka wobec dziecka , doroslego wobec doroslego dziala w obie strony. Ciekawe jest to,ze moj 5 letni syn jest ciagle popychany przez malego Romka, pomimo,ze stoi z boku i jest niesmialy. Ludzie sa tylko ludzmi i prosze mi wierzyc (sama przezylam dyskryminacje nie raz) ,ze tolerancja dziala w obie strony, nie kazdy uchodzca -dziecko czy dorosly jest na tak zwanym poziomie. Dzieci sie nie zgadzaja,ale nie dlatego ,ze patrza skad jest dane dziecko. Moj syn sie boi chlopca, bo ten go zle traktuje. Badzmy po prostu dla siebie ludzmi i traktujmy sieie z szacunkiem niezaleznie od wieku, plci czy pochodzenia !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że bycie osobą na marginesie klasy, tą, która stoi na uboczu, to trudna sytuacja. Niestety, prawdopodobnie ten "mały Romek" nie jest jedynym dzieckiem, które dokucza...
      Książka autorstwa pani Gawryluk powstała parę lat temu i nie do końca przystaje do dzisiejszej sytuacji. Kwestia różnych postaw rozmaitych dzieci jest sprawą oczywistą i z tym tematem mierzą się wszyscy pedagodzy, nie od dziś i nie od czasu napływu uchodźców...

      Usuń

Prześlij komentarz

Inna Bajka dziękuje :)